Rozpoczął się ciężki czas dla świętokrzyskich strażaków

Rozpoczął się ciężki czas dla świętokrzyskich strażaków. Przedwiośnie to okres, w którym dochodzi do licznych pożarów suchych traw. W ludzkiej świadomości zalągł się mit, że wypalanie traw i słomy poprawia jakość gleby, jest swoistym rodzajem jej nawożenia i użyźniania. Rolnicy nadal sądzą, że ogień to "najtańszy herbicyd" do zwalczania chwastów. Okazuje się, że takie pożary są szkodliwe. Ogień nie tylko zabija żyjące w trawie zwierzęta i mikroorganizmy, ale także wyjaławia glebę. Z takich zabiegów "oczyszczających" nie płyną żadne korzyści. Po wypaleniu gleba ubożeje. Śmierć w płomieniach czyha również na ptaki, owady oraz zwierzęta domowe. Niejednokrotnie w takich pożarach giną też ludzie, najczęściej ci, którzy podejmują się wypalania. Zazwyczaj bezpośrednią przyczyną ich zgonu jest zawał serca, udar termiczny lub gwałtowna zmiana kierunku wiatru, a co za tym idzie, wielkości płomienia. W ciągu ostatnich godzin ratownicy w województwie świętokrzyskim byli wzywani do ponad 65 przypadków pożarów nieużytków. Najwięcej interwencji odnotowano w powiecie koneckim, kieleckim, buskim, jędrzejowskim. Jak powiedział nam Paweł Ksel, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, przełom marca i kwietnia jest momentem, kiedy strażacy z regionu najczęściej wyjeżdżają do pożarów wywołanych wypalaniem traw. Średnio jednostki PSP za ostatnią dekadę w ciągu roku do pozostałości roślinnych wyjeżdżały około 3 tysiące razy.